Kaplica Spada – antenaci, czyli kapitał nie do przecenienia

Kaplica rodu Spada, kościół San Girolamo della Carità

Kaplica rodu Spada, kościół San Girolamo della Carità

Liczne kaplice pośmiertne, które oglądamy w trakcie peregrynacji po rzymskich kościołach, są na ogół bogate w dekoracje i dzieła sztuki. Budzą nasz respekt, uznanie, zatrzymują nasze myśli na wielkości i znakomitości rodu, ale przede wszystkim na ich wyczuciu sztuki. Rzadko kiedy myślimy o nich w kategoriach czysto praktycznych, żeby nie powiedzieć merkantylnych. Rzadko kiedy dopuszczamy też do siebie refleksję, że głównym motywem ich powstania były chęć uwiecznienia własnej sławy, ale też prestiżu przyszłych, nienarodzonych jeszcze spadkobierców rodowego nazwiska.

Kaplica rodu Spada, kościół San Girolamo della Carità
Kaplica Spada, pomnik nagrobny Giovanniego Spady (urzędnika z XIII w.), Cosimo Fancelli, kościół San Girolamo della Carità
Kaplica rodu Spada, pomnik nagrobny biskupa Bernardino Lorenzo Spady, Ercole Ferrata, kościół San Girolamo della Carità
Galeria sławnych przedstawicieli rodu Spada, kaplica Spada, kościół San Girolamo della Carità
Galeria sławnych przedstawicieli rodu Spada, kaplica Spada, kościół San Girolamo della Carità
Wejście do kościoła San Girolamo della Carità, po prawej kaplica rodu Spada
Kaplica rodu Spada, kościół San Girolamo della Carità
Anioły w kaplicy rodu Spada, kościół San Girolamo della Carità
Kaplica Spada, anioł podtrzymujący tkaninę w wejściu do kaplicy, kościół San Girolamo della Carità
Anioły w kaplicy rodu Spada, kościół San Girolamo della Carità

Liczne kaplice pośmiertne, które oglądamy w trakcie peregrynacji po rzymskich kościołach, są na ogół bogate w dekoracje i dzieła sztuki. Budzą nasz respekt, uznanie, zatrzymują nasze myśli na wielkości i znakomitości rodu, ale przede wszystkim na ich wyczuciu sztuki. Rzadko kiedy myślimy o nich w kategoriach czysto praktycznych, żeby nie powiedzieć merkantylnych. Rzadko kiedy dopuszczamy też do siebie refleksję, że głównym motywem ich powstania były chęć uwiecznienia własnej sławy, ale też prestiżu przyszłych, nienarodzonych jeszcze spadkobierców rodowego nazwiska.

Społeczne i polityczne życie w Rzymie (stolicy Państwa Kościelnego) było niepewne, a pamięć krótka. W naznaczonej silną konkurencją walce o przetrwanie kaplica i pomnik nagrobny dawały czarnej arystokracji możliwość, a zarazem gwarancję wiecznej stabilizacji. W szczególny sposób dotyczyło to rodów, które „cierpiały” z powodu swej nowości i braku arystokratycznych korzeni – takich, jakimi mógł się w mieście poszczycić dla przykładu ród Colonna. Im nazwisko rodu było mniej znane, tym większy był budowany przez jego członków pomnik, pałac i kaplica pośmiertna – i tym większe było jego roszczenie do nobilitacji. Nazwiska Colonna nie łączymy z żadnym znaczącym pomnikiem nagrobnym w Rzymie, najwyraźniej bowiem ród ten takiego symbolu statusu społecznego nie potrzebował. Jego ranga i znaczenie były ugruntowane wielowiekową tradycją, w przeciwieństwie do bogatego rodu Spada, którego przedstawiciele uchodzili w mieście nad Tybrem za parweniuszy. Dzięki sprytowi i finansowym zdolnościom Paola Spady i pracowitości jego syna, kardynała Bernardina Spady, ród ten zajął istotną pozycję w krajobrazie rzymskiej społeczności połowy XVII stulecia, czego dowodem był piękny, wielki pałac w centrum miasta (Palazzo Spada), jak też znajdująca się tam galeria sztuki i majestatyczne portrety rodzinne (patrz: Portret Bernardina Spady, Guido Reni). Brakowało jedynie znaczącego miejsca, które odwoływałoby się do genealogii rodu. Kaplica rodowa dawała olbrzymie możliwości uporania się nawet z tak dotkliwym problemem. Pomysł jej stworzenia, w celu upamiętnienia fantazyjnych wręcz członków rodu, zrodził się w głowach dwóch braci – Virgilia Spady (oratorianin) i wspomnianego kardynała Bernardina Spady. Obaj czuwali nad przedsięwzięciem, które dzisiaj nazwalibyśmy polityką historyczną rodu. Musieli jednak uważać, aby nie popaść w śmieszność. Plotki rzymskie głosiły, że przodkowie Spadów byli robotnikami rolnymi i węglarzami.



Początki rodu nie mogły być zatem wywodzone, choć takie były w rzeczywistości, od nowobogackiego ojca Paola Spady, ale musiały sięgać zaprzeszłej historii. Gorączkowo zaczęto więc przeczesywać kroniki i dokumenty w poszukiwaniu antenatów o nazwisku Spada (po polsku szpada). Gdy to się udało, bracia zaczęli się rozglądać za odpowiednim miejscem. Ostatecznie zdecydowali się na kaplicę małą i płytką (2 metry x 6 merów) w równie małym kościele San Girolamo della Carità. I nawet mając do wyboru większą kaplicę w tej samej świątyni – znajdującą się obok ołtarza głównego – zdecydowano się na tę właśnie, pozbawioną widoku na ołtarz, co w tamtych czasach było istotne, a w dodatku ulokowaną tuż obok wejścia głównego. Miała ona jednak swoje atuty. Ród był jej właścicielem od 1595 roku, kiedy to pochowano w niej wuja Orazia (brat Paola Spady), a oprócz tego była jasna i mogła zrobić wrażenie poprzez efekt zaskoczenia, którego się spodziewano. Przypomniano sobie o niej w 1654 roku i rozpoczęto modernizację według planów architekta amatora, jakim był Virgilio Spada. Co prawda konsultował on swoje szkice i pomysły z takimi architektami, jak Francesco Borromini i Pietro Cortona, ale to jego koncepcja zdominowała wystrój kaplicy i to on był de facto jej autorem. Musimy uznać ją za wielce oryginalną i w niczym niepodobną do tego, co w tym czasie w mieście nad Tybrem tworzono. Na początku zainwestowano w inkrustowane marmury (pietra dura) w złotobrązowym kolorze, które jak tapeta układają się w ozdobne pasy stylizowanych liści akantu, girland i kwiatonów na trzech ścianach kaplicy. Przypominają one modne w tym czasie dekoracje tekstylne o takich właśnie wzorach i kolorach, używane do dekoracji ścian komnat pałacowych. Na nich umieszczono marmurowe medaliony. W środkowej części znalazła się Maria z Dzieciątkiem otoczona przez świętych Franciszka i Bonawenturę. Na krótszych bokach zawieszono medaliony z portretami mniej lub bardziej znaczących przodków noszących nazwisko Spada – po trzy fantazyjne oblicza z każdej strony.


Głównym elementem wystroju są jednak dwa sarkofagi. Jeden z nich upamiętnia żyjącego w XVI wieku Bernardina Lorenza Spadę – biskupa małej miejscowości Calvi, drugi natomiast Giovanniego Spadę – odnalezionego w annałach kościelnych urzędnika na dworze papieża Innocentego IV.
Artyści, których zatrudniono do wykonania tych rzeźb, byli twórcami znaczącymi, choć nie pierwszoplanowymi. Przejawem arogancji ze strony Spadów byłoby zatrudnienie ówczesnej rzeźbiarskiej mega star – pracującego dla papieża Gian Lorenza Berniniego. Ostatecznie pomnik biskupa z Calvi stworzony został przez Ercolego Ferratę, a pomnik trzynastowiecznego urzędnika papieskiego przez Cosimę Fancellego. Obaj rzeźbiarze cieszyli się sławą i byli bliskimi współpracownikami Berniniego.

Kaplica nie robi wrażenia nekropolii rodowej, lecz salonu, w którym odpoczywają dwaj mężczyźni w półleżących pozach – jeden najwyraźniej śpi, a drugi patrzy przed siebie. W eleganckiej komnacie, wyłożonej jaspisem, marmurem i alabastrem, dwaj antenaci wydają się oczekiwać na naszą wizytę. Klęczący u wejścia do kaplicy, wykuci z marmuru aniołowie, witają nas niby słudzy. Trzymana w ich rękach tkanina wydaje się wręcz obrusem, który zaraz rozłożą na stole, aby nas ugościć. Czy bracia mieli taki właśnie zamiar – ugoszczenia mieszkańców Rzymu w celu ukazania im splendoru tego miejsca? Czy chcieli wykwintnym i modnym wnętrzem zrobić wrażenie na publiczności? I czy zdawali sobie sprawę z pewnej dozy komizmu swego dzieła?

Na tle wszystkich kaplic rodowych Wiecznego Miasta kaplica Spadów jawi się jako miejsce oryginalne, choć wydumane i stworzone tylko w jednym celu – uwierzytelnienia swojej rangi i swojego znaczenia. Miejsce to nie ma nic wspólnego z żałobą i myślą o śmierci, gdyż żaden z uwiecznionych tam przodków (oprócz Orazia Spady) nie istniał w zbiorowej wyobraźni rodu aż do momentu stworzenia tego przybytku. I rację miał Bernardino Spada, gdy w liście do swego brata Virgilia pisał, że „ojciec ich w tym miejscu pasował nie będzie”, gdyż samo to miejsce było pustym grobem – mirażem.


Kaplica s
tanowi  zatem doskonały przykład subtelnego konceptu łączenia przeszłości z przyszłością i retrospektywy z perspektywą, które często kryły się za tego typu inwestycjami w dawnym Rzymie. Nie miała upamiętniać zmarłych, ale nobilitować żyjących i tych, którzy dopiero nadejdą i będą nosić nazwisko Spada. To był kapitał, na którym można było budować nowe cele. Jednym z nich było sięgnięcie po tiarę przez Bernardina Spadę, drugim – jak najkorzystniejsze alianse matrymonialne z najznakomitszymi rodami włoskimi, które wcielano w życie albo wcielać planowano. Z tego swoistego rodowego kapitału mogły czerpać kolejne pokolenia odwołujące się do Famy (sławy) przodków.